Dzisiaj chciałabym Was zabrać w podróż po kilku filmikach dotyczących szybkiego czytania. Czy skomplikowane techniki są faktycznie skuteczne? Czy możemy szybciej czytać bez świadomości? Czy jesteśmy w stanie nabyć tę umiejętność dzięki wykupionej metodzie?

Zapraszam na obejrzenie filmów:

Spojrzenie na techniki szybkiego czytania od strony naukowej:

Źródło

 

“Jak czytać szybciej i więcej” – to filmik z informacją dla przeciętnego czytelnika:

Źródło

 

O sprawdzonej metodzie szybkiego czytania posłuchajcie tutaj:

Źródło

 

A na koniec smaczek – to jaką każdy z nałogowych czytelników chciałby posiąść moc:

Źródło

 

JAK TO BYŁO U MNIE?

 

Osobiście nigdy nie korzystałam z nauki szybkiego czytania, ani nie poznawałam żadnej techniki. Wielu z Was pisze o tym, że od dzieciństwa czytają i szybko opanowali tę umiejętność. Ze mną było troszkę inaczej. Pomimo, że jestem córką nauczycielki to czytanie nie było moją mocną stroną.

Zaczynałam się uczyć, jak każde dziecko w “zerówce” – literki, w podstawówce całe słowa i zdania i… nie lubiłam tego. Pamiętam koszmar czytania lektur i zmuszania się do kolejnej strony. Pamiętam także, że w ogóle mnie one nie ciekawiły, nie dawały przyjemności i nie sprawiały, że chciałam oderwać się od rzeczywistości. Nie wiem czy to wstyd czy nie, ale mam duże braki w podstawowych lekturach i klasykach literatury. Kiedyś miałam taki pomysł, żeby to nadrobić, ale zrezygnowałam. Nie mam ochoty, a jestem zbyt zajęta i lubię siebie – więc nie będę się do niczego zmuszać.

Moja miłość do słowa czytanego przyszła później… na studiach czytałam (oprócz zalecanych książek) kilka lektur rocznie, bez specjalnego planu czy nawyku. Zwykle były to książki, które jakoś do mnie trafiły lub były bardzo reklamowane przez co o nich słyszałam. I wtedy wpadła w moje ręce saga Zmierzch… jasne, wiem żenada… ale tak było. Pochłonęłam pierwszy tom w ciągu kilku godzin i zażyczyłam sobie od bliskich kolejnych części (miałam wtedy urodziny). Nagle okazało się, że lubię czytać tylko muszę sięgnąć po odpowiednią książkę. Wspomnianą sagę przeczytałam w kilka dni. Następnie zaczęłam poszukiwać czegoś do czytania. To był ostatni rok moich studiów i rozpoczęłam pracę dorywczą, która mało wymagała, więc godziny wlokły się niemiłosiernie – chyba, że miałam książkę.

Zamiłowanie do młodzieżówek trwało chyba dlatego, że jak ja miałam naście lat to: po pierwsze nie lubiłam czytać, a po drugie nie było takiej oferty czytelniczej jak dzisiaj. Następnym krokiem była chęć dzielenia się odczuciami z lektury z innymi. Pojawił się problem… nie miałam z kim rozmawiać. Bliscy niezbyt często sięgają po książki, a jeśli tak to nie po te gatunki, co ja.

Wtedy właśnie odkryłam formę blogów książkowych. Wcześniej zaglądałam tylko na blogi z kosmetykami czy modą. W 2013 roku nie było wielu moli książkowych piszących o przygodach z lekturami, ale bardzo mi to odpowiadało i postanowiłam spróbować. Przez piękne okulary powstał w listopadzie/grudniu 2013 roku na serwisie onet.pl Już w okolicach marca/kwietnia 2014 roku przeniosłam się na witrynę blogspot.pl z powodów trudności technicznych i słabych możliwości na poprzedniej witrynie. Blogspot był mi bliski ponad 2 lata i byłam względnie zadowolona z korzystania z niego. Oczywiście miałam czasami złość na przestawiające się obrazy czy zmianę czcionki po publikacji, ale było ok. Dopiero około stycznia 2017 roku mój partner zaproponował mi własny serwer, który okazał się strzałem w dziesiątkę! Przez piękne okulary doczekało się własnej domeny, ja uśmiechu na twarzy podczas nanoszenia nowych postów. Ponadto mój partner jest administratorem domeny i … prowadzącym Facebooka mojego bloga. Tak, tak… ja nie mam hasła do FB, wszystko co widzicie to dzieło mojego Ukochanego! 

A wracając do szybkiego czytania. Dzięki prowadzeniu bloga zaczęłam czytać szybciej. Co prawda zawsze można jeszcze się poprawić, ale nie jest źle. Nauczyłam się skupiać się na tekście. Robię rytuały czytania wieczornego, gdzie mogę się temu poświęcić. Zwiększyłam prędkość czytania bez niczyjego udziału, po prostu. W miarę chęci czytania – przyśpieszyłam. I chociaż moje wyniki nie są genialne, bo około 5-6 książek miesięcznie to jestem z nich zadowolona. Ilość czasu na jaki mogę sobie pozwolić mam ograniczony, więc nie narzekam. Czy potrzebuje kursów? Nie sądzę. Wystarczy chwycić książkę autora, który ma świetny styl lub tak kreuje fabułę, że można osiągnąć rekordy w czytaniu. 

 

 

A jak było z Wami?

Potraficie szybko czytać?

Czy może długo delektujecie się lekturą?

A może podzielicie się Waszymi technikami?

12 thoughts on “Faza na… techniki szybkiego czytania oraz moja przygoda z czytaniem

  1. Ja chyba czytam szubko i dużo…zawsze lubiłam czytać, ale nie sięgam po wszystko…raczej próbuje różnych gatunków, ale najczęściej wybieram te ulubione. Z ostatnim zdaniem się zgodzę im fabuła bardziej wciąga, tym szybciej się czyta.

  2. Nie oglądam nawet tych filmików, wybacz, ale mnie nie jarają te metody xD ja i tak czytam szybko, dodatkowo mam podzielną uwagę i podczas czytania lubię sobie nucić czy coś oglądać 🙂
    Za to przeczytałam ciąg dalszy i podziwiam – mój chłopak ma admina na moim fanpage tylko dlatego, że czasem robię coś z jego komputera i nie chce mi się przelogowywać 😀 Tak to jestem zbyt niezależna, nie umiałabym komuś tego powierzyć 😀

  3. Ja czytać lubiłam od dzieciństwa, jednak szkolne lektury trochę odpychały od książek. Myślę, że chyba każdy lubi czytać, jednak jak trafia początkowo na “nie te” książki, dlatego zaczyna unikać wszystkich. Właśnie jak piszesz, trzeba trafić na odpowiednią lekturę 🙂

  4. Wydaje mi się że czytam dość szybko, znajduję czas żeby przeczytać 8-10 książek miesięcznie i nie muszę poświęcać na to całego mojego wolnego czasu. Nigdy jakoś specjalnie nie zależało mi na szybkim czytaniu, w końcu to ma być przyjemność a nie jakieś wyścigi 🙂 Ja akurat nauczyła się czytać zanim poszłam do zerówki i od kiedy pamiętam książki był całym moim światem. Wydaje mi się że jal czyta się od dawna i czyta sie dużo to szybkie czytanie przychodzi samo 🙂 Widziało się te wszystkie słowa już X razy więc mózg nie musi czytać ich do końca, wystarczy samo zerknięcie.

  5. Miałam to samo w przeszłości. Nienawidziłam czytać, ani pisać. Ciężko było mi przeczytać krótkie opakowanie, a co już mówić o lekturach. Więc niestety braki u mnie też są. Co do “Zmierzchu” – nie sądzę, że to wstyd. Właśnie wręcz przeciwnie jeśli dzięki temu zaczęłaś nałogowo czytać 🙂 I z tego co zauważyłam, bardzo, bardzo dużo osób “Zmierzch” przekonał do czytania 🙂 U mnie nie ma żadnej techniki, ani nic w tym stylu. Ja nawet nie chcę szybciej czytać, bo lekturą chcę się delektować i ją poznawać. Nie robić to na czas. Mimo, że na większość książek z mojej listy “do przeczytania” nie starczy mi życia, to i tak cieszę się, że czytam ile czytam 🙂 Uważam, że moje tempo jest odpowiednie 🙂

  6. Byłam na kursie szybkiego czytania i świetnie się bawiłam, ale tak się złożyło, że ostatecznie kurs nie przyniósł mi wielkiego pożytku dlatego, że gdy zaczynałam miałam już dosyć dobry wynik i jego podwyższenie okazało się nieznaczne. Dużo lepsze wyniki mają osoby, które rozpoczynając kurs czytają naprawdę powoli i to nie jest prawda, że czytając szybciej radość z lektury czy jej zrozumienie maleje. Wiele spośród osób biorących udział w kursie przyznawało po nim, że teraz dużo więcej zapamiętują z książki, bo czytając ją dłużej więcej rzeczy ich rozpraszało i częściej się irytowali, że zajmuje im to tyle czasu, że już zapomnieli co tam było 100 stron wcześniej itd. Ja akurat rzeczywiście byłam słabym przykładem, bo czytałam od dziecka, lektury pochłaniałam, czytałam kilkanaście dodatkowych książek rocznie, więc okazało się to dla mnie umiarkowanie skuteczne.
    Nie mniej, czytam szybko, kocham to robić i dobrze mi z tym. 😉

Leave a Reply to Wioleta SadowskaCancel reply