Recenzja filmweb.pl:
 
W państwie Panem co roku odbywają się Głodowe Igrzyska – walka na śmierć
i życie między przedstawicielami dwunastu Dystryktów. Gdy młodsza
siostra Katniss zostaje wylosowana do zawodów, dziewczyna bez wahania
zajmuje jej miejsce.

Moje zdanie:

Od kiedy
przeczytałam Igrzyska śmierci byłam
pewna, że nie opuszczę żadnej premiery ich ekranizacji.
I tak w 2012
roku z wypiekami na twarzy zasiadłam na sali kinowej z popcornem i wielką colą.
Kilka dni przed filmem przypomniałam sobie papierową wersję serii Suzanne
Collins, tak abym była na świeżo z fabułą.
Prezydent Snow rządzi totalitarnie państwem Panem
powstałym po upadku wcześniejszej cywilizacji. Aby nie dopuścić ponownie do wojny organizowane są Głodowe Igrzyska, w
których na śmierć i życie walczy dwójka dzieci z podległych dwunastu Dystryktów.

Dziewczyna i chłopak są daniną składaną rokrocznie odrabiając dług za poprzedni
bunt.
Dystrykty są całkowicie zależne od Kapitolu –
arystokratycznej stolicy Panem. Każdy z dystryktów specjalizuje się w
produkowaniu innych dóbr dla Kapitolu. Mieszkańcy
najniższych stref doświadczają skrajnej nędzy, nie widząc szansy na zmiany.
Jednak
wśród nich są osoby pozwalające sobie na marzenia o wolności i szacunku.
Tylko jak mówić głośno o buncie kiedy Kapitol agresją
i przemocą wywołuje posłuszeństwo i uległość. Głodowe Igrzyska są barbarzyńską i okrutną metaforą, z której jasno
wychodzi, iż nieposłuszeństwo będzie karane przez długie lata i dotyczyć będzie
każdego obywatela.
Kiedy okrutny los pada na małą dziewczynkę na scenę
wkracza jej starsza siostra Katniss, która decyduje w jednej chwili, iż chce
poświęcić swoje życie za młodszą siostrę. Razem z przypadkowym chłopakiem ze
swojego Dystryktu trafiają do brutalnego show, gdzie stoczą walkę o własne
życie. Z jednej strony szkoląc się na bezlitosnych zabójców z drugiej na
ulubieńców publiczności, aby zdobyć poparcie Kapitolskich sponsorów.
W całym tym
bezdusznym przedstawieniu rodzi się wątek miłosny. Jednak widz nie wie do końca
na ile bohaterka dąży do głębokich uczuć a na ile do pozostania przy życiu.
Pierwsza część filmu była okazją do zapoznania się z
bohaterami. A musze przyznać, iż
postacie wykreowane przez reżysera idealnie wpasowali się w moje wyobrażenia.
Moje znakomite odkrycie i aktorka, która dawno podbiła
moje serce – Jennifer Lawrence jako Katniss.
Silna, zdecydowana, nieposłuszna i harda – każdy jej ruch i zachowanie
ukazywały jej cechy osobowości. Chciało
się jej kibicować i dopingować.  
Mężczyźni – Josh Hutcherson (Peeta) i
Liam Hemsworth (Gale) to bohaterowie dobrze zarysowani w swoich rolach. Obaj
przystojni, ale skrajnie różni, co przekłada się na fantastyczne ukazanie w
otaczającej ich rzeczywistości.
Oprócz głównych ról twórcy filmu
zadbali o przedstawienie nam pobocznych bohaterów, w których największym
uznaniem darzę: Woody Harrelson (Haymitch) – świetny humor, Elizabeth
Banks (Effie) – niesamowita gra aktorska, Lenny Kravitz (Cinna) – odwaga i
inteligencja, Stanley Tucci (Caesar) – ekscentryczny
prezenter czy w końcu sam Donald Sutherland (Prezydent Snow).
Brak mi wiedzy dotyczącej strony technicznej,
ale ujęcia i narracja zadowoliły mnie w całości. Nie były przesadzone i
wymuszone. Pierwszą część Igrzysk śmierci
oglądałam z podziwem i uznaniem.

 


Moje zdanie:

SPOILERY
!!!
Pomiń
jeśli nie czytałeś kolejnych części!
Ekranizacja drugiej część Igrzysk śmierci: W pierścieniu
ognia
była ciężką próbą dla nowego reżysera, który pokazał klasę. Mimo, iż seria należy do Young Adult film
nie jest tylko dla młodzieży.
Bardzo płynnie nawiązuje do pierwszej odsłony
i daleko nie odbiega od papierowej wersji. Francis Lawrence operował kamerą
dynamicznie i sprawnie.
Nie ma tutaj mowy o młodzieżowym trójkącie i wyborze
głównej bohaterki, jakby zależało od tego jej życie. Po raz kolejny uczucia Katniss, Peety czy Gaila są oprawą do walki o
wolność.
Katniss to jednak inna dziewczyna ze znanych nam kobiecych postaci
w podobnych produkcjach. Dziewczyna jest
skryta, odważna, ale również pełna obaw i skromna.
Historia zwycięzców
74 Igrzysk miała skończyć się happy endem
, jednak młodzi dopiero po kilku miesiącach zauważają dramat, w którym
będą uczestniczyć do końca życia.
Ciągła ekspozycja ich życia osobistego i
zaglądanie do intymności wydaje się dla Katniss i Peety porażką, dopóki po raz
kolejny nie zostają oszukani przez system.
Ponownie twórcy filmu zapewnili widzom równie krwawe
widowisko, gdzie w wyniku rozgrywek politycznych następuje Ćwierćwiecze
Poskromienia i zasady, które powalają na kolana nawet najsilniejszych. „Niechcący”
opozycja i sprzeciw na zatracenie człowieczeństwa Katniss stają się niebezpieczne
dla rządzących i sprawiają, iż dziewczyna znowu trafia na arenę, a z nią,
wiadomo, i narzeczony Peeta. Otóż
kolejna edycja zakłada udział wszystkich Zwycięzców z poprzednich Igrzysk. Tym
razem na arenie dochodzi do walki nie tylko z przeciwnikami, ale również z
czasem, żywiołami i prawdziwym wrogiem.
Dzięki takiemu zabiegowi w filmie pojawiają się świeże
twarze: Jena Malone, Jeffrey Wright i Amanda
Plummer, którzy rewelacyjnie i z humorem stają do walki o swój honor. A Sam
Claflin (Finnick) – no sami powiedźcie, że robi wrażenie wrażliwością i
arogancją jednocześnie.
Na uwagę zasługuje ujęcie wewnętrznej zmiany postaci Elfie,
która z zauroczonej Igrzyskami damulki zmienia się w spierającą Trybutów i
niezależnie myślącą kobietę. Nawet sam
Caesar wydaje się zauważać rozpacz uczestników tego show. 
  

Moje zdanie:

W 2014 roku doczekaliśmy się pierwszej części trzeciej
części Kosogłosa. W światowych ekranizacjach  bardzo modne staje się dzielenie ostatniego
tomu na kawałki. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, wiadomo o co chodzi, prawda?
Ponownie za kamerą mamy Francis Lawrence – reżysera poprzedniej
części, który zaczął od krótkiego streszczenia wydarzeń. Fabuła ekranizacji jednak jest tylko zaproszeniem do ostatecznej
rozgrywki opozycji z władzą.
W kuluarach trzynastego Dystryktu trwają przygotowania
do rebelii. Tworzy się opozycja, która od wielu lat szykuje się na podbój systemu.
W tym wszystkim odnaleźć się musi
Katniss
, nie bardzo gotowa do kolejnej walki. Mimo wielkiej niechęci zostaje twarzą buntowników, uosobieniem wiary w
lepsze jutro
. I jeśli książka zalewa nas emocjami i rozterkami głównej
bohaterki to na ekranie Katniss jawi się jako zdecydowana i pewna siebie
kobieta. Wraz z każdym etapem dojrzewa wewnętrznie i zewnętrznie. Staje się silniejsza
i odporniejsza i… nie do końca posłuszna. Obok tego widz zostanie zalany masą
propagandową z dwóch stron i kilkoma obrazami walki z Katniss na czele.
Niesamowitymi scenami, które zrobiły na mnie
przerażające wrażenie było odbicie
Zwycięzców z Kapitolu
, które skojarzyło mi się z więźniami z Auschwitz oraz
pokłosie zrujnowanego dwunastego Dystryktu.
Przesłanie warte zapamiętania.
W Kosogłosie część 1 niesamowicie
cenię potężną dawkę humoru. Lawrence grająca kiepską aktorkę oraz po raz
kolejny Woody Harrelson czy Sam Claflin dają popis mistrzowskich ripost. Natomiast
Elizabeth Banks uczłowieczyła Elfie. Najmniej podobała mi postać Gale – jakaś taka
nie wyraźna. Nie można wspomnieć o Julianne Moore i Natalie Dormer – kobiet na
które chciało się patrzyć.


Moje zdanie:

 

 

Dochodząc w końcu do finałowej części Kosogłosa część 2 wylało się  wszystko do czego przygotowywali nas twórcy
ekranizacji: nadzieja, lęk, wiara, zemsta, miłość i nienawiść. Emocje przeszły przez cały film do
ostatniej minuty. Z wersji mocniejszej młodzieżówki akcja nabiera militarnego
rozmachu.

Wojna nie tylko zabija fizycznie, ale niszczy wszystko
co się wokół niej znajduje. Wykańcza psychicznie i nie daje długo o sobie
zapomnieć. Katniss idealnie pokazuje nam
jak każda jej cząstka zmaga się ze stratą, winą i ogromnym lękiem.
Wir
wydarzeń, do których została wypchnięta niszczy ją od środka, ale odwaga
dziewczyny i wiara w swoje ideały nie pozwala się poddać. Takie bohaterki
cenię. Do końca pozostaje autentyczna.
Igrzyska
śmierci: Kosogłos. Część 2
to film o ideologii i heroizmie, ale podany na
tacy dla młodszej widowni. Choć osobiście uważam, że i starszy widz coś z niego
wyniesie (mówię o sobie :P).

KONIEC
SPOILERÓW

PODSUMOWUJĄC stawiam szóstkę pierwszoplanowym i drugoplanowym aktorom. Kreacje dosięgnęły moich wyobrażeń z książki. Reżyserzy odwalili dobrą
robotę. Nie przesadzili z ilościom wątków, a jednocześnie nie wycięli
znaczących scen. Dodatkowo wielkie plusy za poczucie humoru i emocjonalność,
która poruszała do głębi.
Uczestniczyłam w maratonie
Igrzysk Śmierci, więc miałam okazję po kolei śledzić losy bohaterów w obliczu
walki z totalitarnym systemem. I powiem Wam, że tę noc spędziłam naprawdę
przyjemnie. Jako wierna fanka IŚ posiadam wszystkie części ekranizacji, więc
jak tylko wyjdzie finał również znajdzie się on na mojej półce, abym mogła
rozkoszować się całą trylogią kiedy tylko zechcę.

 

“I niech los zawsze wam sprzyja.”

 

 

Jaki jest Wasz odbiór całej Trylogii na kinowym
ekranie?


20 thoughts on “MARATON z Igrzyskami śmierci – reż. Gary Ross/ Francis Lawrence – wszystkie części

  1. Nie oglądałam tej najnowszej części, ale czaję się czaję na nią ;). Książki podobały mi się baaardzo, więc i filmy również. Najbardziej tylko żałowałam zakończenia, gdy Katniss wybiera Peetę… Całym sercem byłam za Galem ;(

  2. Autentyczność Katniss to coś, co bardzo podobało mi się w całej produkcji. Tyle przeszła, ale jednak się nie załamała i do końca była silna na swój sposób. 😉
    Pozdrawiam!

    1. Właśnie dlatego chcę zdobyć wersję papierową, a później zachwycać się filmami 🙂
      Jakoś tak mam, że nie chcę być na "przymus" zakochana w tej serii – choć nie ukrywam, że pierwsza część filmu (choć po drugim podejściu) była dobra 😀

  3. W pierścieniu ognia mnie zanudziło i na tym skończyłam przygodę z ekranizacjami Igrzysk Śmierci. gratuluję wytrwałości, wiem co to znaczy cała noc w kinie po maratonie Władcy Pierścieni i Hobbita. pozdrawiam 🙂

  4. O, to tylko ja tu taka nieobeznana z tematem :/ Ale przynajmniej się dowiedziałam czegoś ciekawego. Choć lekturą moją przez kolejny rok raczej te cegły nie będą. Cóż, króluje literatura popularno-naukowa.

  5. "Igrzyska śmierci" kocham całą sobą. To cudowna trylogia! Jedna z lepszych jakie czytałam w życiu (jeśli nie najlepsza!). Filmy oglądałam i również mi się podobały. Najnowszego "Kosogłosa" jeszcze nie miałam okazji zobaczyć, ale pewnie niebawem to nadrobię ;).

  6. Oglądałam wszystkie części i każda z nich miała w sobie coś co mnie w sobie rozkochało. Teraz tylko pozostaje mi cieszenie się lekturą książek (bo jak na razie jedynie pierwszą część czytałam).

  7. Ostatnia część Kosogłosa jeszcze przede mną, ale mam nadzieję na naprawdę mocne zakończenie serii 😉 To nic, że wiem jak się zakończy, bo czytałam książki, ale mimo wszystko wiadomo, że z filmami jest inaczej niż z książkami i jestem bardzo ciekawa jak tym razem wyszedł film 🙂

Leave a Reply to Weronika MszańskaCancel reply