Miałam chwilowy przestój z czytaniem. Taki kac książkowy, który mnie już złościł. Na moje szczęście trafiłam na Okrutną pieśń, której melodia fabuły spowodowała natychmiastową chęć przeczytania jej od deski do deski. Pióro Victorii Schwab stało się moim lekarstwem. Zapraszam do przeczytania recenzji.
Nie miałam wcześniej w ręku żadnej książki tej autorki, wobec czego Okrutna pieśń była dla mnie czymś nowym. Czytałam bardzo dużo pozytywnych opinii na jej temat i byłam bardzo ciekawa fabuły. Spotkanie z Kate i Augustem – dwójką głównych bohaterów było bardzo udane. Z początku pisarka skupiła się na rozdziałach naprzemiennie poświęconych tej dwójce, gdzie czytelnik zapoznaje się z pragnieniami, myślami i uczuciami bohaterów. Ten zabieg powodował pojawienie się dużej sympatii i ciekawości.
“Chciałeś się czuć jak człowiek, prawda? Nie ma znaczenia, kim jesteś. Życie boli.“
Z jednej strony mamy dziewczynę – córkę bezwzględnego mężczyzny, dążącego do władzy. Kate próbuje zaskarbić sobie miłość ojca poprzez zachowania niekoniecznie zgodne z jej charakterem. Po drugiej stronie poznajemy wrażliwego potwora Augusta, który zrodził się z przemocy i przyjął ludzką postać. Nastolatków dzieli granica miasta: ona mieszka na Północy, on na Południu a ich rodziny są wrogami. Mimo wszystko Kate i August nadają na tych samych falach, co może wpakować ich wojnę, gdzie będą musieli wybrać jedną ze stron. Bardzo mi się podobała relacja głównych bohaterów, którzy emanowali chemią do siebie, a zarazem nie byli typowymi nastolatkami z powieści młodzieżowych.
Akcja książki powoli się rozpędza. Pierwsze rozdziały są wprowadzające, poznajemy Miasto, zwyczaje oraz historię, którą przeżyły postacie. Ale kiedy Victoria Schwab rusza z intrygującą fabułą nie można oderwać się od książki. Do samego końca czyta się ją na jednym wdechu. A w tle czytania pojawia się w głowie melodia, grana na skrzypcach przez Augusta.
“Mondtra, monsta, małe duże
Przyjdą Ci odebrać życie.Corsaj, Corsaj, zęby, szpony,
Potnie, pożre na surowo.Malchaj, Malchaj, blady, chudy,
Wyssie krew, aż będziesz suchy.Sunaj, Sunaj, czarnooki,
Poeśń zanuci, porwie duszę.Mondtra, monsta, małe duże
Przyjdą Ci odebrać życie.”
Ponadto sam pomysł na ukazanie powstania potworów polujących na ludzi daje dużo do myślenia. Autorka zostawia czytelnika z refleksją ‘kto jest prawdziwym potworem’ i czy ludzie czasem nie pretendują do ich miana. Okrucieństwo, wojny, bezwzględność czy przemoc potrafią wyrządzić krzywdę każdej istocie.
Okrutna pieśń ma wiele plusów: intrygujących i nieoczywistych bohaterów, ciekawy i mroczny świat pełen przemocy, wartką akcję, wpleciony wątek muzyki, ale też zwrócenie uwagi na relacje rodzinne. Do tego książkę czyta się szybko i przyjemnie.
Polecam!
Tym razem nie mój gatunek.
Bardzo się cieszę, że wyrwała Cię z czytelniczej stagnacji. Kiedyś chciałam kupić jej książkę, tą z magią w tytule, ale nie mieli w Empiku i zapomniałam potem o niej. Ale, ale, ale co to za słodki kot <3
To Pixi, ma 7 tygodni i zamieszkala ze mną. W pakiecie mam tez jej braciszka Oriona 😉
Ta książka okazała się wyjątkowo dobra, żałuję, że tak długo zwlekałam z jej przeczytaniem. Wczoraj odebrałam drugi tom i pewnie niedługo będę czytała 🙂
A dwa koty zawsze są lepsze niż jeden 🙂 Ja mam trzy
🙂
Również bardzo mi się podobała. Na pewno skuszę się na drugi tom 🙂
Kicia cudowna *_*
Wygląda ciekawie. Lubię jak książka tak wciąga:)