Pierwsza książka przeczytana w tym roku to Wszystkie nasze obietnice. Był to świadomy wybór, bo chciałam zacząć rok od lektury sprawdzonej autorki. Colleen Hoover spisała się w tej roli znakomicie. Jest to dla mnie również szczególna pozycja, bo temat jest tak bliski moim doświadczeniom, że czułam każdą emocje wypływającą z tych stron.

Dwójka już dorosłych bohaterów, pomimo poznania się w bardzo smutnych okolicznościach, zaczyna wspólne życie od obietnicy wiecznej miłości. To małżeństwo dopasowane jest jak dwie połówki serca, które po prostu muszą być ze sobą. Ale jedna skaza powoduje, że ich miłość zostaje wystawiona na huragan piątej kategorii. Quinn i Graham pragną zostać rodzicami, ale każdy kolejny rok przynosi tylko rozczarowanie i emocjonalne oddalanie się od siebie.

Narracja przebiega dwutorowo: rozdziały wymiennie pokazują poznanie się tej pary i ich rozkwitające uczucie oraz ich funkcjonowanie po siedmiu latach starania się o dziecko. To obraz żalu, rozpaczy, smutku kobiety, której jedynym celem w życiu jest zajście w ciąże. To obraz mężczyzny osamotnionego i zagubionego w niezrealizowanych planach i niespełnionych obietnicach. To obraz małżeństwa, które dopadł wielki kryzys spowodowany brakiem komunikacji i udawaniem szczęścia przed drugim. Została im tylko miłość, a może aż miłość?

Wielką rolę gra tutaj zamknięta szkatułka z tajemnicą, którą czytelnik musi odkrywać z każdym rozdziałem. Dla mnie był to naprawdę świetny wątek z wielką pompą na koniec. Łzy płynęły strumieniami i musiałam robić sobie przerwy, aby dostrzec kolejne zdania.

Podobało mi się, że Hoover odważyła się poruszyć kolejny trudny temat – niepłodność. Wielkim plusem są również bohaterowie mniej więcej w moim wieku (około trzydziestki). Ich teraźniejszość maluje się w ciemnych barwach, bo nie potrafią już ze sobą rozmawiać o sprawach wywołujących cierpienie i ból. We Wszystkich naszych obietnicach dostajemy portret małżeństwa porzucających nadzieje na wspólne życie.

Jednym z plusów jest relacja między Quinn a Grahamem, taka autentyczna, codzienna, bez lukru. Autorka pokazuje stan wyniszczenia poprzez brak spełnienia marzeń, przez co książkę odbiera się wszystkimi zmysłami. Zwłaszcza dla mnie, bo wiem co oznacza oczekiwać lata na taki cud, jakim jest dziecko.

Podsumowując, dojrzały temat, dojrzali bohaterowie i potrzeba macierzyństwa opisana w sposób otwierający serca, to lektura, którą na długo zapamiętam. Colleen Hoover ukazuje problem dotykający naprawdę wiele par, dlatego samo przeczytanie tej książki może dać refleksję czy pytanie znajomych “kiedy będą mieli dziecko” nie jest zbyt intymne i czy czasem nie sprawi bólu.  

16 thoughts on “Wszystkie nasze obietnice – Colleen Hoover

  1. Lubię książki, które nie boją się trudnych tematów i dotykają prawdziwego życia, więc ta, jest jak najbardziej dla mnie.

  2. Dawno już nie sięgałam po książki Hoover. Widzę, że tym razem bohaterowie są mniej więcej w moim wieku, ciekawa odmiana. Mam nadzieję, że lektura nie była dla Ciebie bolesna, ze względu na tematykę samej powieści.

    1. Tak, wiek bohaterów to duża odmiana, znacznie na plus 🙂 A szczerze to lektura była bolesna, trochę w mojej głowie pojawiło się zamieszania, ale już sobie z tym radzę :]

  3. Bardzo lubię styl Hoover oraz to jak gra emocjami. Uważam, że robi to naprawdę świetnie, niejednokrotnie nie potrafiłam powstrzymać łez podczas czytania jej książek. Tej jeszcze nie miałam okazji poznać, ale to ze względu na ogromne zaległości w czytaniu ostatnimi czasy. Bardzo jestem jej ciekawa i mam nadzieję, że będzie równie dobra jak Ugly love, bo ta moim zdaniem była najlepsza, z tych dotychczas przeczytanych przeze mnie 🙂

Leave a Reply to Magda SaskaCancel reply