Nie wiem jak to się stało, że ta książka trafiła do mojego domu tak późno. Jakoś zupełnie pominęłam jej premierę, choć nic straconego, bo nadrobiłam ją kilka dni temu. Maresi. Kroniki Czerwonego Klasztoru to książka, która do mnie przemówiła i dzisiaj chcę się podzielić moimi odczuciami.
Na niewielkiej wyspie w nieokreślonym czasie powstał Czerwony Klasztor dla kobiet. To w nim znajdują opiekę, schronienie i bezpieczeństwo dziewczynki, które doznały krzywdy lub biedy. Klasztor oferuje nowicjuszkom wykształcenie, które może im pomóc odnaleźć się w bardzo patriarchicznym społeczeństwie. Opiekę nad nim sprawuje Matka i siostry podległe bogini zwanej Pramatką. Ma to odzwierciedlenie w czci życia, wiedzy, magii, natury, ale również śmierci.
Opowieść poznajemy z perspektywy nastoletniej Maresi, która przybyła do Klasztoru z powodu głodu i pragnienia zdobycia wiedzy. Jako nowicjuszka pomaga przy opiece nad młodszymi dziewczynkami, chętnie korzystając z nauki i czytania starych ksiąg zawierających pradawną wiedzę. Jest dziewczynką spokojną, życzliwą i uczciwą przez co zyskuje szacunek wśród innych nowicjuszek. Jednak do tej pory nie potrafiła odkryć swojego powołania.
Maria Turtschaninoff zaczyna swoją historię od wprowadzenia na wyspę nowej dziewczynki uciekającej przed okrutnym ojcem. Jai doznała w życiu prześladowania na tle seksistowskim, czego również doświadczyła jej starsza siostra. To właśnie Maresi wzięła pod opiekę nową adeptkę i postanowiła sprawić, aby Jai poczuła się bezpieczna i chciana. Tak zaczyna się przyjaźń dziewczynek.
Pierwsza część książki to przede wszystkim wprowadzenie czytelnika w świat Czerwonego Klasztoru, jego zwyczajów, obowiązków i praw. Siostry opiekujące się swoimi nowicjuszkami są ukazane w sposób zróżnicowany, ale bardzo przyjazny. Poznajemy kobiece społeczeństwo pełne oddania działaniom natury, żywiołów, wiary w kobiecość i wartości matriarchalne. Jednak ten zabieg pozwala nam dostrzec bardzo feministyczny przekaz o sile kobiet przeciw męskiej agresji.
Druga część powieści rozgrywa się w trakcie ataku na wyspę przez grupę mężczyzn pod przywództwem ojca Jai, chcących ją znaleźć i ukarać w imię honoru. Akcja nabiera tempa, wir zdarzeń doprowadza do aktów przemocy, ale też ukazania prawdziwej siły drzemiącej w dziewczętach. Maresi zostaje wystawiona na próbę, która wymusza od dziewczyny poznanie prawdy o swoim powołaniu.
Urzekła mnie w tej książce prostota przekazu. Czytając o życiu na wyspie czułam tę radość kobiet mogących żyć w zgodzie w naturą. Było to nawiązanie do starych praktyk, wiary w Matkę Naturę i ofiarowanie się w zamian za jej dary. Ale jest to również opowieść feministyczna, skierowana do wszystkich dziewczynek, nastolatek, kobiet. Trzeba nakreślić, iż ukazana walka kobiecości i męskości ma bardzo dwuwymiarowy obraz dobro-zło, ale nie odebrałam tego jako wadę, ponieważ jest to baśń, która ma na celu ukazanie walki o wolność. W miarę czytania byłam pod urokiem pióra autorki: lekkości stylu, wspaniałych bohaterów, zbudowaniu świata oraz najbardziej prawdy wydobywającej się z każdego zdania.
Maresi. Kroniki Czerwonego Klasztoru to krótka, ale treściwa książka. Jej przekaz jest prosty, ale zapada w pamięć a opowieść sama się czyta. Uważam ją za ważną lekturę dla młodzieży oferującą refleksje nad szacunkiem, dyskryminacją, seksizmem, dbaniem o środowisko oraz wiarą w odrobinę… magii.
“Kiedy coś nowego się zaczyna, stare musi odejść. Co nie znaczy, że przepada na zawsze.”
Maresi. Kroniki Czerwonego Klasztoru
Autorka: Maria Turtschaninoff
Tłumaczenie: Patrycja Włóczyk
Cykl: Kroniki Czerwonego Klasztoru (tom 1)
Wydawnictwo: Młody Book
Tytuł oryginału Maresi. The Red Abbey Chronicles
Data wydania: 26 października 2017
Liczba stron: 256
Kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
Prosty i zapadający w pamięć przekaż, to do mnie przemawia.
W ogóle nie słyszałam o tej książce i pytam samą siebie, jak to się stało?! 😀 Muszę koniecznie to nadrobić, bo fabuła przekonuje mnie i czuję, że ogólnie cała książka bardzo mi się spodoba 🙂