Zawsze interesowały mnie książki z autentycznymi doświadczeniami ludzi. Takie opowieści wciąga się szybko, a emocje z nich wypływające pozostawiają w sercu pewien ślad. Taka właśnie była lektura Uwięzionego krzyku autorstwa Anny Naskręt. Ale tę książkę czytałam również jako psychoterapeuta, więc oprócz zwykłych ludzkich emocji, pojawiały się u mnie także pewne przemyślenia odnośnie historii kobiety po udarze. Zapraszam na recenzję.

Nie chciałabym zabrać Wam odkrywania wszystkich kart z opowieści Anny, dlatego w skrócie fabuła książki opiera się na prawdziwych przeżyciach głównej bohaterki związanych z nagłą i tragiczną zmianą stanu zdrowia. Anna w wieku dwudziestu-paru lat przeżywa rozległy udar pnia mózgu, który robi z niej osobę niepełnosprawną i zależną od innych. Czytelnik może przejść drogę od samego początku choroby, poprzez czas nieustannej rehabilitacji, aż do stanu, w którym kobieta stara się być samodzielna.

Opisana na kartkach powieści historia w dużej mierze ma charakter samooczyszczenia, ale również pokazania innym ludziom swojej niepełnosprawności. Udar spowodował u Anny tak wiele dysfunkcji, że musiała na nowo nauczyć się mówić, chodzić, wydalać, jeść, pisać. A droga do odzyskania swojej niezależności była najczęściej pełna cierpienia, cierpliwości, czasem upokorzenia i zagryzania zębów. Bohaterka również porusza trudności związane ze zmianą życia całej jej rodziny, opieki nad nią, brakiem odpowiedniego dofinansowania dorosłych osób niepełnosprawnych i oczywiście opieki medycznej, która w wielu przypadkach była poniżej godności pacjentki.

Tym, co płynie z każdego słowa to emocje. Nigdy nie poznałam autorki, więc nie chciałabym wróżyć z fusów, ale książka przepełniona jest żalem, smutkiem, poczuciem niesprawiedliwości, bezradnością, które złożyły się na depresję Anny. Jako terapeuta miałam poczucie braku przepracowania jej sytuacji życiowej i emocji – choć w którymś momencie dając radę innym osobom po udarze – sugerowała, że trzeba zacząć od psychoterapii, sama jednak tego nie zrobiła (opisując to tylko “co mi to da”).

Uwięziony krzyk to godna pozycja do przeczytania, aby wyzwolić w sobie empatię i poznać życie osoby przeżywającej ogromną tragedię. Jednak były tam fragmenty, które mnie troszkę raziły. Na przykład stwierdzenie Anny, że łatwiej się żyje osobie, która jest niepełnosprawna od urodzenia, niż takiej, której choroba spowodowała brak możliwości np. chodzenia. To mnie zakuło, bo to tylko jej perspektywa. Poza tym jeśli już autorka powołuje się na jakieś instytucje to powinna sprawdzić ich właściwe nazwy (powinno być “dofinansowanie PEFRON z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie” lub “ośrodek pomocy społecznej”), bo takie mylenie nazwy może spowodować, że osoba potrzebująca podobnej pomocy nie odnajdzie  danej jednostki.

Minusem całej książki jest również styl. Anna Naskręt od początku zaznaczała, że nie jest pisarką, co rozumiem. Jej styl jest bardzo prosty, czasem wręcz potoczny: obecność emotikonów, liczne powtórzenia, swobodna składnia i równoważniki zdań oraz ciągłe pytania na końcu rozdziału. Może jestem za bardzo wymagająca, ale jej humor w postaci próby przytoczenia żartów sytuacyjnych też nie był dobrym pomysłem, bo to mnie nie śmieszyło. 

Pomimo tego, książkę pochłonęłam szybko. Uwięziony krzyk to apel pojedynczej osoby do ogółu społeczeństwa, aby zainteresować się losem osób niepełnosprawnych, albo chociaż nimi nie pogardzać. Uczmy się empatii z tej historii. Autorce natomiast należą się brawa za wytrwałość w dążeniu do zdrowia, które nie każdy docenia.

 

Uwięziony krzyk
Autor: Anna Naskręt
Wydawnictwo: Muza
data wydania: 18 września 2019
liczba stron: 320
kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MUZA.

 

 

1 thought on “Uwięziony krzyk – Anna Naskręt

  1. Jako osoba niepełnosprawna, na pewno przeczytam tę książkę, bo jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób temat został ujęty przez autorkę.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi.

Leave a Reply to Agnieszka KaniukCancel reply