Nie jestem zbyt wielką fanką Remigiusza Mroza. Co prawda nie czytałam wielu jego książek, ale zdecydowanie te z wątkiem kryminalno-sensacyjnym są do czytania, czego nie mogę powiedzieć o Chórze zapomnianych głosów. Z fantastyką temu pisarzowi nie po drodze. Zwłaszcza, że autor posplatał wątki kryminalne i fantastyczne i zapożyczył kilka pomysłów z innych filmów. Jak wyszło? Zapraszam na recenzje.
Akcja książki zaczyna się jak, co najmniej kilka znanych filmów SF. Główny bohater budzi się z kriosnu na statku kosmicznym Accipiter, który wyruszył na misję osiedlenia ludzi na innej planecie. Niestety w momencie przerwania snu okazuje się, że misja została przerwana. Cały statek wysłany jest ciałami załogi, a masową rzeź przetrwał tylko Håkon Lindberg i Dija Udin Alhassan. Obaj mężczyźni – choć z obawą – postanawiają dowiedzieć się co się stało i co ich czeka w przyszłości. Brzmi znajomo? Oczywiście, ale Mróz nie poprzestał na tym. Dalsza część książki to istna fantazja autora.
Sami bohaterowie Chóru zapomnianych głosów to dwaj niezbyt inteligentni mężczyźni. Zawsze miałam wrażenie, że osoby wysyłane do misji kosmicznych to wybrane jednostki specjalizujące się w różnych dziedzinach. Ale nie tu. Håkon i Alhassan niezbyt sobie radzą z danymi na statku. Zamiast skupić się na ratunku, ustaleniu faktów, zaczynają swoją dziwną relacje przyjaźni z mieszanką nienawiści. Ich przepychanki słowne są na poziomie nastolatków, i choć autor bardzo się starał, to humor był płytki, małostkowy i wulgarny. Czasem niestety przeszkadzał w fabule.
Dzięki kriośnie fabuła toczy się do przodu, co popycha akcję i stwarza możliwość osadzenia akcji w wielu miejscach i czasie. Czytelnik dostanie podróże czasoprzestrzenne, nowe technologie, portale do innych światów, obce cywilizacje a to wszystko otoczone intrygami i trochę łopatologicznym myśleniem Ziemian. Żadna z postaci nie ma ludzik uczuć – strachu, złości, obawy. Wszyscy starają się wybrnąć z sytuacji i przechytrzyć obcą pradawną cywilizacje. Niestety często brakuje sensu w rozważaniach pisarza, a niektóre zabiegi nie są podparte żadnymi dowodami. Tunele czasoprzestrzenne to ciekawe zjawisko, które tutaj zostaje opisane jak zabawa. Co prawda zaintrygowała mnie sama zagadka, jednak rozwiązanie okazuje się nieco dziwne.
W książce pojawia się wiele zabiegów pisarza, które z czasem zaczęły mnie tylko śmieszyć. Skończyłam czytać z postanowieniem, że nie chcę już sięgać po SF pióra Remigiusza Mroza. Lubię tego autora, ale chyba ograniczę się do kryminałów, bo one są dopracowane i pokazują kunszt pisarza. Nie polecam, ale też nie zniechęcam do Chóru zapomnianych głosów, ponieważ dla kogoś może okazać się dobrą lekturą.
Chór zapomnianych głosów
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: 27.11.2019
Kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
Liczba stron: 496
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku uda mi się poznać twórczość autora, ale na pewno nie zacznę od tej książki.
I to jest dobry plan:-)
Ja już wyczerpałam swój limit na testowanie Mroza (ostatni tom Chyłki męczyłam ponad dwa miesiące, co jest dość wymowne…). Za si-fi nie przepadam, ale na takie formy literackie jak ta opisana przez Ciebie w recenzji mam silną alergię ;), więc raczej nie przeczytam tej książki :p.
Za serią Chyłki przepadam, ale tą historię chyba jednak ominę 😉
Pozdrawiam!
skąd masz taką gwiezdną podkładkę?
To mapa nieba przysłana przez Wydawnictwo Czwarta Strona do egzemplarza recenzenckiego 🙂