W przypadku książki, o której chcę dzisiaj napisać, skusił mnie jej opis. Tych kilka krótkich zdań wystarczyło, żebym miała wielką ochotę na poznanie debiutu Rosie Walsh. I tak oto przyszła do mnie paczka, która oprócz książki Bez słowa, zawierała chusteczki, czekoladkę oraz kawę.
PREMIERA 1 PAŹDZIERNIKA 2018 ROKU
Opowieść o Sarah zaczyna się w dość trudnym dla niej momencie – po rozstaniu z mężem. Kilkanaście wspólnych lat przekreślił romans jej męża z młodszą kobietą. Tylko to nie jest historia o zdruzgotanej i porzuconej żonie, a raczej o kobiecie wkraczającej w nowy etap swojego życia. Sarah to bohaterka z tragiczną przeszłością, którą autorka pomalutku nam wyjawia w każdym rozdziale. Początki tej tragedii sięgają dziewiętnastu lat w tył, ale skutki ciągną się do dzisiaj. Sarah w tamtym czasie uciekła z Anglii do Stanów Zjednoczonych, aby oddzielić gruba kreską swoją przeszłość – tragiczny wypadek, w którym brała udział. Jednak z powodów rodzinnych pojawia się w kraju, gdzie mieszkają jej bliscy i postanawia uczcić pamięć tego feralnego wydarzenia. W czasie spaceru poznaje Eddiego i między nimi powstaje głęboka więź emocjonalna.
Para spędza ze sobą siedem dni, po których muszą się rozstać. Te spotkanie odciśnie się na nich obojga, jednak z nieznanych przyczyn Eddie przestaje się odzywać, nie odpowiada na wiadomości i znika Bez słowa. Główna bohaterka nie rozumie takiego zachowania i jest zdeterminowana, aby dowiedzieć się prawdy.
Rosie Walsh na kartkach swojej powieści tworzy niesamowicie emocjonujące opowiadanie. Nie brakuje tutaj wzruszenia, straty, smutku, rozczarowania, ale cała historia przeplatana jest także pięknymi momentami zakochania, wspominania, nadziei, radości i czułości. Dlatego książkę czyta się przyjemnie, pobudza emocje, daje do myślenia. Jednym z większych plusów są wykreowani bohaterowie. Autorka tchnęła ducha w każdą postać od Sarah i Eddiego, po krańcowych bohaterów, a nawet tych których już od dawna nie było w ich życiu.
Nie można również nie wspomnieć o fabule, która może wydawać się bardzo wtórna. Jednak dzięki kilku zabiegom czytelnik zaczyna się zastanawiać nad rozwiązaniem tajemnicy zniknięcia Eddiego, a rozwiązanie wcale nie jest takie proste. To chyba popycha akcję książki i pozwala się rozkoszować wszystkimi szczegółami.
Jedynym i to bardzo małym minusem jaki znalazłam był początek Bez słowa. Przez kilka pierwszych rozdziałów ciężko mi było wejść w tę historię, gdyż przeszkadzało mi zachowanie Sarah i jej rozważania o Eddim. Dopiero kiedy zaczęła działać wpadłam w wir wydarzeń i już nie mogłam skończyć.
Musze przyznać, że jak na debiut pisarka spisała się na medal. Świat przez nią wykreowany był bogaty w opisy, bohaterowie realni a sama historia bardzo wzruszająco-pouczająca. Styl pisania pozostał lekki przez całą książkę. Ponadto odkrywanie tajemnicy, a także życiowe tragedię (nie tylko głównych postaci) wzbogacały całą opowieść.
Podsumowując, Bez słowa polecam dla osób ceniących historię trudnych, wręcz niemożliwych miłości. Książka pozostaje w pamięci jako idealna pozycja dla kobiet. Rosie Walsh poczęstowała czytelników swoim piórem i jestem pewna, że w ciemno sięgnę po jej kolejne powieści. Wam również polecam!
Bez słowa
Już nie mogę się doczekać, kiedy ta książka dotrze do mnie od wydawcy.
Taka fabuła to coś dla mnie 🙂