Kilka lat temu w sieci zawrzało o nowym polskim pisarzu. Pamiętam jak na każdym vlogu i blogu widziałam nazwisko Remigiusza Mroza. Pierwsze wydane książki dotyczyły tematu, który kompletnie mnie do siebie nie przekonał (II Woja Światowa) i mimo zachwytów nie skusiłam się na Parabellum. Zresztą na kolejne pozycje też nie miałam ochoty. Jedyną książką, którą przeczytałam był Hasthag. Mimo wszystko znalazła się u mnie najnowsza powieść O pisaniu na chłodno i miałam na nią naprawdę ochotę. Oczywiście, że kiedyś w mojej głowie pojawił się pomysł napisania książki, choć teraz raczej już tego nie czuje, a po lekturze jestem pewna, że to nie dla mnie. Ale skupmy się na recenzji książki Remigiusza Mroza.
Pierwsza część była dla mnie bardzo ciekawa. Ukazuje w niej swoją drogę do zawodu pisarza. Moim zdaniem, chociaż twierdzi, że nie chce pisać swojej autobiografii – to ta część jest niejako odsłonięciem kulis jego życia. Dotyczą one przede wszystkim podążania za swoimi marzeniami i tego, w jaki sposób jego środowisko przyczyniło się do zakiełkowania w jego głowie myśli o pisaniu. Myślę, że nie jest to temat dla wszystkich, bo kiedy czytelnik nie będzie ciekawy życia pisarza, to może się zmęczyć opisami cioci i kolegów. Ja osobiście dobrze odebrałam te fragmenty, kiedy mogłam iść przez życie młodego Mroza. Wielkim plusem był fakt, że Remigiusz od najmłodszych lat miał do czynienia ze słowem pisanym. Jego rodzice byli zaangażowanymi czytelnikami i tę miłość przelali również na syna.
Druga część zatytułowana „Przybornik użytkownika słowa” była nudna. W sumie to przeleciałam ją wzrokiem szybko, bez zastanowienia. Dużo rad i dużo, bardzo dużo powtórzeń. Podobało mi się opisanie twórców i dzieł, które zrobiły na autorze wrażenie lub były ważne w jego pisarskim życiu. Jednak, kiedy po raz kolejny czytałam te same zdania o tych samych pisarzach, przestawało mnie to interesować. Zwłaszcza, że jednym ze złotych rad Mroza było… zwracanie uwagi na powtórki.
Jestem pod wrażeniem systematyczności pisarza. Przyjął sobie ramy pisania rano i wieczorem i trzyma się ich do dzisiaj. Uważam, że cierpliwość, systematyczność, pracowitość i zorganizowanie to cechy, do których muszę się zmuszać, a Remigiuszowi wychodzi to idealnie. Redagowanie swoich dzieł, wystawienie się na krytykę, przyjmowanie ciągłych poprawek i odmowy to chleb powszedni pisarza i to próbuje przekazać w swojej książce młodym debiutantom.
Zdaniem autora upór i determinacja w pisaniu to klucz do sukcesu, co pokazuje na przykładach znanych światowych pisarzy. Ciężko mi to ocenić, ponieważ nie planuje iść tą drogą. Ale z drugiej strony te zalety mogą się sprawdzić w każdym wolnym zawodzie, nie tylko przy tworzeniu wielkiej literatury. Czy ta książka może pomóc? Oczywiście! Przecież jest wiele osób marzących o takiej formie pracy, a ta pozycja może być kopniakiem do wynurzenia swoich czytadeł z dna szuflady. Co prawda Remigiusz Mróz nie jest dla mnie idealnym autorytetem, ale ma całkiem spory dorobek i opisał drogę, którą sam przebył.
W O pisaniu na chłodno uderzyła mnie też pewna niezgodność. Pisarz w jednej z rad zachęca do odłożenia napisanego dzieła na jakiś czas, aby potem na spokojnie i świeżym okiem do tego wrócić. Tylko czy tak się dzieje w jego przypadku, kiedy w jednym roku wychodzi kilka jego książek? A z opinii i recenzji innych blogerów wiem, że nie wszystkie powinny trafić do druku.
Pisarką raczej nie zostanę, więc odpuszczam sobie tę książkę.
Rozumiem
Jego książki zawsze przeleżą do momentu publikacji, biorąc pod uwagę, że napisanie jednej książki w jego tempie zajmuje mu około miesiąc, a między kolejnymi publikacjami jest dość duża przerwa. Więc ja nie widzę niezgodności ;), poza tym Mróz tworzy 365 dni w roku
Tematyka zupełnie nie moja, bo do pisania mnie nie ciągnie, zatem po książkę też na pewno nie sięgnę.
Czytałam tylko poradnik, a nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej jego powieści. Zastanawiam się nadal, od której powinnam zacząć? 🙂
Niektóre książki pana Mroza są lepsze, inne gorsze, ale z drugiej strony nie znam autora, który tworzyłby same arcydzieła. 😉 Mimo wszystko statystyczna większość jest na niezłym poziomie, więc z pewnością jest to autor wart w tej kwestii naśladowania. Inna sprawa, że skądinąd większość autorów pisze książki “po godzinach” tej pierwszej pracy, więc mało kto może sobie pozwolić na warunki pisania takie jak ma pan Mróz.