Wcześniej nie słyszałam o książce Uwikłani, mimo że została napisana przez blogerkę. Tylko dzięki Book Tour’owi u Justyśki miałam szansę zapoznać się z piórem Adriany Rak. Szczerze mówiąc, to zabrałam się za czytanie już kolejnego dnia od odebrania książki od listonosza.
Moja pierwsza myśl po skończeniu czytania: czy wydanie książki było self-publishingiem? Dowiedziałam się, że nie było. I tutaj zaczynają się schody, ale chciałabym najpierw przedstawić główną treść lektury.
Uwikłani to pierwszy tom historii o Agacie i Piotrze. Agata to dwudziestokilkuletnia studentka dorabiająca sobie jako kelnerka. Piotr to żonaty trzydziestokilkulatek i ojciec Jasia. Oboje poznali się podczas imprezy, którą obsługiwała Agata i zdecydowanie los chciał, aby ich drogi się połączyły. Niestety kobieta ma na koncie duży bagaż doświadczeń, a mężczyzna rodzinę, z której ciężko mu zrezygnować. Przyznam, że sam temat książki uważam za bardzo trafiony. Miłość kontra poczucie obowiązku idealnie wpasowuje się do dzisiejszych czasów, w których rozwody są na porządku dziennym. Adriana Rak miała pomysł i był odzwierciedleniem tego, co możemy spotkać na co dzień. Za to stawiam duży plus.
Jednak w Uwikłanych dostrzegłam więcej minusów, które zasłoniły mi pozytywy. Nie jestem krytykiem literackim, nie znam się na produkcji książek, jednak raziło mnie kilka rzeczy. Przede wszystkim brakowało mi korektora i/lub redaktora (choć redaktor jest wymieniony na pierwszej stronie). Było kilkanaście wpadek np. z przecinkami, myślnikami i spacjami. W książce zdarzyły się błędy logiczne. Przytoczę jeden: synek Piotra na początku książki chodził do zerówki, a w zakończeniu ponownie szedł do zerówki. Poza tym synek miał 7 lat, co w polskiej edukacji wskazuje na pierwszą klasę podstawówki (nic nie wskazywało na trudności chłopca i odroczenie ponownie do zerówki). Zdziwiło mnie również, kiedy Piotr do Jasia powiedział, że „nie powinien absolutnie nic ruszać w kuchni, bo wszystko tu jest dla niego niebezpieczne” (str. 30). Serio? Dla 7-letniego chłopca? I jeszcze jedno, co mnie uderzyło. Agata zmieniła pracę na opiekunkę grupy w przedszkolu, a potem wychowawcę w świetlicy. Niestety nie było wyjaśnione, co studiowała/studiuje dziewczyna, ale aby pracować w oświacie trzeba mieć wykształcenie pedagogiczne, a nie cytuje: „po krótkim przeszkoleniu przez niewiele starszą nowo poznaną koleżankę (…), niemalże z marszu zaczęła pełnić obowiązki opiekunki grupy czterolatków” (str. 44).
Autorka nie mogła się zdecydować z czyjej perspektywy chce poprowadzić narrację i mamy tutaj na jednej stronie myśli Agaty, za chwilę Piotra a pomiędzy wszechobecnego narratora. Sprawiało to, że kilka razy zastanawiałam się do kogo akurat należy głos. Był też taki jeden rozdział, w którym główną narratorką jest Agata, a nagle w jednym akapicie ktoś coś do niej mówi, ale nie wiadomo kto (str. 49).
Bohaterów w Uwikłanych jest kilkoro. Piotr ukazany jest jako idealny ojciec i posłuszny mąż. Za posłuszny, godzący się na stosowanie wobec niego przemocy ze strony żony. Karolina, wspomniana żona, która mimo niepełnosprawności, była złem wcielonym. Agata będąca przeciwieństwem żony (dobra, czuła, kochana, przyjazna, wrażliwa i wszystkie inne pozytywne cechy jakie przyjdą Wam do głowy – w sumie Agata nie miała wad), bo przecież dzięki temu było wytłumaczone zakochanie Piotra. Z drugiej strony poglądy mężczyzny na bycie żoną były trochę z XIX wieku: „Bycie żoną to dla niego świętość. Prawdziwa żona to wzór kobiecości i oddania. Kobieta, która jest zdolna do wszelkich poświęceń w imię dobra własnej rodziny” (str. 31). Baśka, przyjaciółka Agaty dwudziestolatka, która rzucała tekstami „kochanieńka” czy „a niech mnie los!” A na koniec pojawiają się też rodzice Piotra, sprzątaczka z jego pracy oraz kochanek Karoliny.
Cała historia zamyka się w kilku miesiącach, w których Piotr przez cały czas ma dylematy związane z miłością do Agaty, a poczuciem obowiązku wobec swojej rodziny. To naprawdę najlepszy wątek, ponieważ mężczyzna miał przed sobą bardzo trudny wybór, doprowadziło to do wielu tygodni, w których po prostu zdradzał żonę. I nieważne jak bardzo Adriana Rak oczerniała Karolinę (też zdradzała i nie szanowała męża) to jednak Piotr robił to samo. Tłumaczenie pozostania w tym strasznym małżeństwie dla syna, było też nielogiczne. Jaś widząc brak szacunku i miłości między rodzicami i tak doznaje krzywdy.
W książce pojawił się też temat szantażu i sponsoringu, ale był on na miarę programów Trudne sprawy i skończył się tak głupio, że mogłoby go nie być wcale. A zachowanie w tej sytuacji ojca Piotra i sprzątaczki Pani Krysi było żenujące. Tak nie postępują osoby dla których bliska osoba jest ważna.
Samo rozwiązanie historii było niecodzienne, ale życiowe. Choć ze zjazdu rodzinnego na koniec chciało mi się śmiać z rozpaczy. Zwłaszcza tego jakimi ludźmi okazali się rodzice Piotra.
Lekturę czyta się szybko, bez odpoczynku, ponieważ pomimo tego, co napisałam wyżej, opowieść ma potencjał i jest ciekawa. Skomplikowana relacja między dwojgiem bohaterów to najlepszy motyw w Uwikłanych. Dlatego chciałabym, aby ta powieść została dopracowana przez autorkę, co może się stanie w kolejnej części.
Debiut Adriany Rak, jak to zazwyczaj debiut, potrzebuje porządnego przeredagowania. Jednak lekturze należą się punkty za autentyczność, nieprzewidywalność i sam pomysł. A najważniejsze jest to, że Pani Adriana zrealizowała swoje marzenia, gratuluje.
[po ilości bardzo pozytywnych recenzji w sieci, spodziewam się hejtu, także piszcie śmiało 😉]
Uwikłani. Tom 1 Autor: Adriana Rak Cykl: Agata i Piotr (tom 1) Wydawnictwo: Wydawnictwo WasPos Data wydania: 28 czerwca 2018 Liczba stron: 215 Kategoria: Literatura obyczajowa i romans |
Szkoda, że w książce znajduje się tyle błędów :/
Mnie książka się podobała i z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Oj, to chyba jednak odpuszczę. Poczekam, aż autorka nabierze wprawy i wróci z czymś lepszym 🙂
Jakoś od początku jestem zniechęcona do tej książki i nie planuję jej przeczytać. Tym bardziej że nie akceptuję pod żadnym pozorem takich błędów logicznych.
Żonie kupię
Bardzo chętnie przeczytam 🙂
Książka poczeka na swoją kolej i ją przeczytam, gdyż mimo błędów, które zostały przedstawione przez Ciebie zapowiada się ciekawie. Jednak nie nastąpi to szybko, ponieważ muszę troszkę zapomnieć o tych “wpadkach” ☺
Dziękuję za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Przed kolejnym dodrukiem książka zostanie raz jeszcze sprawdzona i wszystkie wymienione przez Panią uwagi, będą wzięte pod uwagę. Pozdrawiam, Adriana Rak