Prywatnie rok 2017 wyglądał tak:
- W styczniu przeszłam na własną domenę i zmieniłam logo strony. Za wszelką pomoc, motywację i ciężką pracę, aby blog był czytelny dziękuję Mojemu K. Poza tym bardzo dużo czasu przesiedziałam na sali kinowej, a zachwyciłam się Muzą – Jessie Burtona.
- Luty to zimowy wypad na Wielką Sowę oraz moje 31 urodziny spędzone z bliskimi. Dodatkowo rozpisałam się o najgorszych książkach o miłości, a w domu po raz setny obejrzałam wszystkie części Powrotu do przyszłości.
- Marzec upłynął pod oburzeniem dotyczącym wprowadzenia Ustawy o jednolitej cenie książki, która okazały się plotką (piszę o tym tutaj i tutaj), ale też rozwodziłam się na temat planszówki (5 sekund) oraz stworzyłam 10 przykazań Blogera. Bardzo pochłonęła mnie The Call. Wyzwanie – Peadar O’Guilin, natomiast w kinie płakałam na Chacie i mocno przeżywałam Ukryte działania (tutaj). Na koniec podzieliłam się sposobami na wygospodarowanie czasu na czytanie (zapraszam).
- Kwietniowy czas był podzielony na dwa: do połowy miesiąca, kiedy żyłam w biegu, śmiałam się na Power Rangers i tamowałam łzy na Azylu (filmy) i drugiej połowy, kiedy wypoczywałam na przecudnej Teneryfie, gdzie odkrywałam najpiękniejsza książkę Słowik – Kristin Hannah. A po drodze zdążyłam zapytać kilka blogerek dlaczego są obecne w blogosferze (wpis gościnny).
- Intensywny maj, w którym czas przeciekał mi przez palce. Kończyłam studium podyplomowe, więc miałam zjazdy i prace zaliczeniowe. Dwa weekendy spędziłam na komuniach świętych w rodzinie i jeden weekend na ślubie. Mało czasu na na regenerację, co spowodowało, że nie przeczytałam żadnej książki. Zdążyłam tylko z postem o najlepszych książkach na Dzień Matki oraz zahaczyłam w kinie: Jutro będziemy szczęśliwi i obowiązkowo Strażnicy galaktyki vol. 2 (filmy).
- Połowa roku zakończyła się na dwóch Book Tourach tutaj i tutaj. Zakochałam się w książce Jonasa Jonassona – Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął i pragnęłam być Wonder Woman (filmy), zwłaszcza, gdy upadłam na rowerze w taki sposób, że musiałam odpuścić jazdę na nim na dobre 3 miesiące.
- W lipcu w mojej topce znajduje się Baby driver oraz Atomic blonde (filmy) oraz Ember in the ashes. Pochodnia w mroku – Sabaa Tahir. Wpadł również kolejny Book Tour i było też kulturalnie. Natomiast w wolnych chwilach korzystałam z okazji na spływie kajakowym, wyciecze na Twierdzę Kłodzką czy wizycie w Hydropolis we Wrocławiu oraz krótkim rejsie po Odrze (fotki). Na koniec rozpisałam się o sposobach na rutynę czytelniczą.
- Gorący sierpień to znakomita książka Światło, które utraciliśmy – Jill Santopolo oraz maraton serialu Dexter i Gry o tron. Na blogu pisałam o planszówce DUSZKI i o ciekawostkach o książkach. To czas krótkiego urlopu w Szczecinku oraz rejsu promem do Szwecji, odpoczynku na plaży w Mielnie. To też czas, w którym dowiedziałam się o swojej dolegliwości zwanej Insulinoopornością i wielu zmian nawyków. Od tej pory w moim życiu pojawił się na stałe endokrynolog, dietetyk, trener personalny crossfitu oraz w następstwie fizjoterapeuta. Stałe pory posiłków, zdrowa żywność, regularne ćwiczenia i przewartościowanie priorytetów było mi potrzebne od dawna.
- Wrzesień upłynął na walczeniu ze zdrowiem, ale też na współpracy z nowymi Wydawnictwami: Czwarta strona, YA!, Uroboros, W.A.B. i wyjeździe zawodowym do Warszawy. Salę kinową odwiedziłam 10 razy! (filmy).
- Jesienny październik spędziłam pod kocem z serialowym Dexterem oraz Outlanderem. Zawodowo znowu zostałam wygoniona do Warszawy, a prywatnie zakupiłam nowy samochód. Książkowo średnio, ale filmowo upojnie: Twój Vincent, Thor: Ragnarok czy Wszyscy moi mężczyźni.
- Listopad był pod znakiem Saray J. Mass – jej seria Dwór cierni i róż mną zawładnęła (tutaj, tutaj i tutaj). We Wrocławiu pojawił się Dmitry Glukhovsky (relacja ze spotkania), a na moim blogu wpis dotyczący innych wydarzeń okołoksiążkowych w moim mieście (tutaj). Poza tym dieta, ćwiczenia oraz dwa koncerty w Narodowym Form Muzyki we Wrocławiu (krótko tutaj). Wciągnęłam się w serial Pamiętniki wampirów oraz Inicial D (anime), jednym okiem oglądałam też Stranger Things. Zaszalałam i spędziłam czas na zakupach w galerii ze stylistką, a co.
- Ostatni miesiąc w roku Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi, ale też kolejne sezony Pamiętników wampirów, które coraz mniej mi się podobają. Nastroiłam się na święta książką Światło – Jay Asher i nocną wyprawą na Śnieżnik, gdzie zobaczyłam dużo śniegu (fotki). Na blogu opublikowałam post dotyczący techniki szybkiego czytania. Poza tym grudzień zaczęłam od Wrocławskich Targów Dobrej Książki (relacja), grzanym winie na Jarmarku Świątecznym na Rynku we Wrocławiu oraz na świętach z bliskimi. Koniec roku uczciłam w pensjonacie w górach z moim Najdroższym i znajomymi.
Działo się sporo u Ciebie. I często byłaś w kinie. Oby ten rok był jeszcze lepszy.
Dziękuje 🙂
Dużo się działo! 🙂 Bardzo lubię takie podsumowania 😉
Ja tez, dlatego zrobilam 😛
Miałaś bardzo ambitny rok 🙂 Życzę by 2018 był również udany 🙂
A bardzo dziękuję 🙂
I oby ten Rok przyniósł nowe fajne wyzwania 😉
:-*
Weź nie żartuj, 31 lat?! Wyglądasz jak dziewczynka:) Świetny rok za Tobą. Życzę Ci, by ten był co najmniej tak dobry jak poprzedni:)
Nom, wiem ze tak wygladam. Jeszcze w wieku 28 lat w sklepie pytali mnie o dowod jak bralam alkohol :-]
Dziękuje za życzenia 🙂
Też uwielbiam “Powrót do przyszłości”:)
🙂