Martyna Senator to dla mnie synonim emocjonalnej i wzruszającej lektury na wieczór. Jej poprzednie książki były dla mnie odskocznią od codzienności, ale jednocześnie po kilku miesiącach nie pamiętam wielu szczegółów związanych z bohaterami. Najnowsza książka Z ciszy też mieści się w tej grupie. Lektura na jeden wieczór, która jednak nie zapadnie mi w pamięć.
Pisząc tę recenzję po czterech miesiącach jest dokładnie jak przewidziałam – niezbyt wiele mam do powiedzenia, dlatego będzie to krótka recenzja.
Tom czwarty serii Z miłości to nowa historia miłosna, ale bohaterów w niewielkim stopniu mogliśmy poznać już wcześniej: Z popiołów, Z otchłani, Z nicości. Najlepsze jest to, że czytając je po kolei znamy dalsze losy wszystkich par. Jednak patrząc na to z tej strony, wiemy również jak zakończy się ta książka.
W roli głównej autorka podała nam młodziutka Zoję i bystrego Filipa. Ich losy się łączą, ale oczywiście Martyna Senator wrzuca do tego romansu trochę tajemnicy z przeszłości, aby nie było za uroczo. Pomimo wiedzy, że będzie na końcu szczęście, książkę czyta się szybko. Można wręcz powiedzieć, że ja ją pochłonęłam. Co prawda ilość dramatów spadających na dwoje ludzi jest duża, ale młoda pisarka ma talent do zgrabnego opisu wydarzeń i tworzenia bardzo sympatycznych bohaterów. Zarówno Zoja, jak i Filip, mają zalety i wady, co czyni ich bardziej rzeczywistymi. Historia nie jest świeża, ale bardzo smaczna.
Z ciszy
Autor: Martyna Senator
Wydawnictwo: We Need YA
Stron: 384
Kategoria: literatura młodzieżowa
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.
Wiele osób zachwyca się tą serią. Nie ukrywam, że od samego początku totalnie mnie do niej nie ciągnęło i niewiele zmieniło się od tego czasu…
Rozumiem. Ja lubię styl autorki, więc przyjemnie spędzam kilka godzin 🙂
Mam w planach poznanie tej serii.
Lekka, idealna na zimowe wieczory 😉
Muszę przyznać, że najbardziej w tej książce podoba mi się… logo wydawnictwa 🙂
Rozśmieszył mnie Twój komentarz 😀